Mariola i Tomasz: nasz ślub nie wymagał wcale wynajmowania jakiegokolwiek środka transportu. Poszliśmy do kościoła piechotą i w ten samy sposób przeszliśmy do domu weselnego. Nasze wesele było w małej miejscowości, gdzie wszystko jest położone niedaleko siebie. Dlatego też nie musieliśmy wynajmować, żadnych limuzyn i tego typu pojazdów. Martwiliśmy się tylko, co jeśli pogoda nie dopisze, ale dopisała, więc wszystko było fantastycznie.
Greta i Konrad: zastanawialiśmy się długo nad pojazdem, którym pojedziemy do ślubu. Limuzyna wydała nam się trochę przesadzonym pomysłem, woleliśmy coś skromniejszego. Na co dzień mieszkamy w Wielkiej Brytanii, więc w Polsce nie mamy samochodu. W końcu stwierdziliśmy, że to powinien być zwykły samochód klasy A, tylko, że koniecznie powinien być biały. Poszukaliśmy, więc firm które wypożyczają samochody i zdecydowaliśmy się, że najlepsza dla nas będzie – polecana wypożyczalnia samochodów kraków. Mieli tam dokładnie taki samochód, jakiego potrzebowaliśmy.
Wiktoria i Maciej: moja żona zawsze marzyła o bajkowym ślubie. Sukni z falbanami, limuzynie i ogromnej czekoladowej fontannie. Uznałem, że nie mam nic przeciwko takiej wizji ślubu i rzeczywiście mieliśmy na weselu fontannę z czekolady, cieszyła się ona ogromnym powodzeniem wśród gości. Moja żona w długiej sukni wyglądała obłędnie, a limuzyna miała tyle miejsca w środku, że moglibyśmy urządzić w niej małe przyjęcie. Okazało się, że było to dobre rozwiązanie, bo dzięki temu nie musieliśmy się martwić pomiętą sukienką.
Jagoda i Dominik: braliśmy ślub w zabytkowej katedrze na rynku w naszym mieście. Dlatego doszliśmy do wniosku, że najlepszym pojazdem do ślubu będzie bryczka. Zatem do kościoła i z kościoła udaliśmy się karetą zaprzężoną w cztery konie. Była to duża frajda, a do tego mamy naprawdę fantastyczne zdjęcia. Znajomi żartowali, że byliśmy jak brytyjska para książęca. W razie gdyby pogoda nie dopisała nasz pojazd miał rozkładany dach, więc nie martwiliśmy się aurą.
Kinga i Klemens: Klemens jest ogromnym fanem motoryzacji. Posiada własnego Harleya i bardzo udziela się w tym motocyklowym środowisku. Sama czasem jeżdżę z nim na zloty – to naprawdę fajna sprawa. Uznaliśmy, że nie może być tak, że fan motorów do ślubu jedzie samochodem, dlatego do kościoła podjechaliśmy motocyklem. Wiedząc o tym ja zdecydowałam się na krótką sukienkę ślubną, a oboje mieliśmy na sobie skórzane kurtki motocyklowe, go podjeżdżaliśmy na wesele – dzięki temu nasze zdjęcia ślubne są naprawdę bardzo oryginalne.